25 lutego 2017

Zamiast toniku - żyworódka.

Żyworódka to roślina, która pochodzi z Madagaskaru. Można ją spotkać także w Azji, Ameryce Środkowej, Australii, a w Polsce w domowych doniczkach. Podobno bardzo łatwo hodować ją od nasionka, ale tego jeszcze nie sprawdzałam. Wiele publikacji sugeruje, że jest ona lepsza od aloesu, ze względu na szerokie spektrum działania. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła na swojej skórze.


Żyworódkę w płynie Gorvita wypatrzyłam w jednym ze sklepów internetowych. Za ten naturalny kosmetyk zapłaciłam zaledwie 13 zł. Oprócz pozytywnej opinii, korzystnej ceny, oraz fantastycznemu składu do zakupu skusiła mnie także rekomendacja Uzdrowiska Rabka. Produkt ten można używać przez 6 miesięcy od momentu otwarcia opakowania. Jako, że nie zawiera konserwantów, po tym czasie straci swoje właściwości i po prostu się zepsuje. Nie ma powodów do zmartwień, gdyż 115 ml opakowanie spokojnie można wykorzystać w określonym terminie.


Żyworódka w płynie znajduje się w butelce z atomizerem, który jest pomocny zwłaszcza przy zastosowaniu jej na włosy. Delikatna mgiełka z szerokim zasięgiem rozpylania jest szybkim i niezwykle prostym sposobem na aplikację. Mnie służyła ona jako uzupełnienie pielęgnacji, z powodzeniem zastąpiła mi tonik. W tym przypadku rozpylacz był tylko dodatkowym gadżetem, jakoś nie mogłam się przemóc, żeby psikać nim bezpośrednio na twarz. Najpierw namaczałam płatki kosmetyczne, a później przecierałam nimi zarówno twarz jak i szyję.


Kosmetyk ten można stosować kilka razy dziennie w zależności od potrzeb, dlatego pierwszym efektem jakim udało mi się zauważyć było to, że świetnie usuwa on z twarzy drobinki kurzu, zabrudzenia czy nadmiar sebum, które siłą rzeczy gromadzą się na niej w ciągu dnia. Wieczorem dobrze sobie radził z ewentualnymi resztkami makijażu.

Po nałożeniu tego płynu na twarz poczułam natychmiastowe ukojenie, skóra wyraźnie była uspokojona i odprężona. Uczucie suchości czy dyskomfortu znikało. Nawilżenie jest widoczne gołym okiem. Przez cały okres stosowania żyworódki w płynie, ani razu nie miałam problemu z niechcianymi niespodziankami, uregulowała się też produkcja sebum, którego zdecydowanie było mniej. Jest to związane z właściwościami przeciwzapalnymi i bakteriobójczymi żyworódki. Myślę, że świetnie sprawdziłaby się w przypadku dokuczliwego trądziku. Zawiera bowiem ona cynk, bor, oraz mangan, które mają zbawienny wpływ na cerę.


O właściwościach żyworódki można przeczytać na wielu forach, gdzie ich użytkownicy opowiadają o konkretnych problemach, które dzięki niej udało im się wyeliminować. Są to zarówno problemy kosmetyczne jak i zdrowotne. Ta mała roślinka, odpowiednio pielęgnowana może osiągnąć nawet metr wysokości i jest źródłem potężnej dawki witaminy C oraz makro i mikroelementów. Świetnie działa na rany, oparzenia, eliminuje łupież i pomaga na trądzik. Podobno dobrze działa także w przypadku przeziębienia - łagodzi katar, kaszel, anginę czy nawet grypę. Tak wszechstronna roślina powinna znaleźć się w każdym domu. Ja póki co zakochałam się w żyworódce w płynie, która stosuje zamiast toniku, ale marzy mi się mieć żywy okaz w doniczce.

18 lutego 2017

Serduszkowe mani

Walentynki już za nami, ale ten cudowny nastrój nadal mnie wypełnia. Luty od zawsze kojarzył mi się ze splecionymi rękoma, słodkimi całusami, czerwonymi serduszkami i mnóstwem uroczych gadżetów, które krzyczą do nas z każdej witryny sklepowej. Miesiąc się skończy, dekoracje znikną i znów stanie się nudno, a przecież miłość nadal trwa. Chcąc się trochę pocieszyć i przedłużyć tą walentynkową atmosferę wykonałam serduszkowe mani.


Miałam głowę pełną pomysłów i trudno było mi się zdecydować na jeden z nich. Postanowiłam każdy paznokieć ozdobić inaczej, w końcu od przybytku głowa nie boli. Jako tło wykorzystałam kolor biały, na którym każdy wzór jest idealnie widoczny. Niestety nie sądziłam, że będę miała z tym tak dużo pracy. Aby nie było widać jakichkolwiek prześwitów - musiałam nałożyć i utwardzić w lampie aż 3 warstywy lakieru (Semilac).


Całe zdobienie poszło mi zdecydowanie sprawniej. Zaczęłam od namalowania czerwonych serc. Każde z nich składa się z dwóch warstw utwardzonych kolejno w lampie. Później dorabiałam czarne obwódki, litery oraz czarne, czerwone i szare kropeczki.


Po dokończeniu i utwardzeniu każdego z wzorków przyszła pora na top. Jednak zanim go nałożyłam postanowiłam dodać mani trochę blasku. Użyłam do tego delikatnego brokatu zatopionego w bezbarwnym lakierze Semilac. Nie zakrywa on wzorów, ale nadaje im pięknego połysku.


Pomysł z serduszkowym mani na każdym paznokciu początkowo bardzo mi się podobał, jednak jak przyszła pora na pomalowanie i ozdobienie prawej ręki okazało się to nie lada wyzwaniem. Poświęciłam na to dwa razy więcej czasu, ale z efektu byłam zadowolona. Zdecydowanie łatwiej maluje się paznokcie innej osobie niż sobie. Jest to jedna z tych sytuacji, kiedy zazdroszczę osobom oburęcznym.

10 lutego 2017

Dobry fryzjer w Twoim mieście

Jestem turystką. Lubię wyjeżdżać i odkrywać nowe, nieznane mi wcześniej rejony i jeśli mam tylko taką możliwość robię to z największą przyjemnością. Podczas takich wyjazdów nieraz miałam ochotę na odświeżenie swojego wyglądu, np za pomocą nowej fryzury. Nowy kolor, długość, albo totalna regeneracja? Czemu nie. Problem polega na tym, że w żadnym z biuletynów turystycznych nie ma zaznaczonych salonów fryzjerskich, a nawet te, które uda mi się spotkać po drodze budzą we mnie strach. Trudno znaleźć bowiem na szybko jakieś przydatne opinie o danym miejscu.


W swoim małym miasteczku nie mam tego problemu, poczta pantoflowa działa sprawnie i zazwyczaj idzie się do fryzjerki, która wśród moich znajomych zebrała najlepsze opinie. Chyba każdy by tak zrobił. W nowym mieście jest to o tyle trudne, że nie masz komu się zapytać o zdanie. Jesteś zdana tylko na siebie i swoją intuicję. A co jeśli ona zawiedzie i wyjdziesz z pozoru dobrego salonu zalana łzami, bo nie spełnił on Twoich oczekiwań, a osoba tam pracująca okazało się mało elokwentna. Takie sytuacje się zdarzają. Daleko nie muszę szukać, gdyż moją przyjaciółkę spotkał taki właśnie zawód. Tydzień przed ślubem wybrała się do fryzjera na próbne uczesanie i wyszła z totalnie spalonymi od prostownicy włosami. Nie pozostało jej nic, poza ścięciem kilku najgorzej wyglądających centymetrów. Smutne, ale prawdziwe.

Przeszukałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu strony, która w jakiś sposób pomogłaby mi dotrzeć do salonów cieszących się najlepszymi opiniami. Ku mej uciesze znalazłam miejsce, dzięki któremu wszelkie moje dylematy zostaną rozwiązane bez względu na to w jakiej części Polski będę się akurat znajdować. 

Mój salon to portal, który skupia setki, a może nawet tysiące zakładów fryzjerskich i salonów kosmetycznych zlokalizowanych w całej Polsce. Poruszanie się po nim jest intuicyjne. Na stronie głównej znajduje się wyszukiwarka salonów kosmetycznych. Wystarczy, że wpiszemy interesujące nas województwo, miejscowość i rodzaj wykonywanej usługi, by znaleźć miejsca, do których warto się udać.



Mój salon to miejsce, którego od dawna szukałam. Portal stworzył ogromną bazę salonów, dzięki której znalezienie dobrego fryzjera w Twoim mieście jest nie tylko możliwe, ale też szalenie proste. Jeśli sama oferujesz usługi w zakresie fryzjerstwa czy kosmetyki, dzięki tej wyszukiwarce masz szansę zareklamować swój zakład na szeroką skalę. Wystarczy, ze się zarejestrujesz, opiszesz swój salon i oferowane przez niego usługi, by móc pozyskać nowych klientów.


Mało tego, jeśli jesteś klientką możesz również podzielić się opinią o odwiedzanym przez siebie miejscu, do czego gorąco Was zachęcam. Może to właśnie Wasza ocena ułatwi mi w przyszłości wybór salonu, do którego planuje się udać. Piszcie otwarcie co Wam się podoba, a co warto byłoby zmienić, czy jesteście zadowoleni z usług, czy odradzacie wybór danego miejsca? Jestem pewna, że nie tylko ja chciałabym to wiedzieć.


Kiedy chcemy sprawdzić dany salon, wystarczy wejść w jego zakładkę. Znajdziemy tam wszystkie interesujące nas informacje, takie jak adres, numer telefonu, listę świadczonych przez niego usług, cennik, godziny otwarcia a także oferowane przez niego rabaty, jeśli takie istnieją. Nie musimy martwić się o dojazd, gdyż umieszczona na stronie mapa wskaże nam docelowe miejsce. Chcesz sprawdzić na jakich produktach pracuje dany fryzjer, czy kosmetyczka - śmiało, masz taką możliwość.

Redakcja portalu mojsalon.eu prowadzi również blog, na którym znajdziecie wiele ciekawostek i inspiracji. O jakie witaminy i minerały warto zadbać zimą, jakie są zalety depilacji laserowej, na czym polega przedłużanie rzęs metodą 1:1? Na te i inne nurtujące Was pytania możecie znaleźć w tym miejscu odpowiedzi.


Od dawna marzyłam o tym, aby powstało miejsce, które ułatwi mi wyszukanie salonu kosmetycznego w danym mieście i w końcu się doczekałam. Mój salon jest odpowiedzią na moje bolączki i jestem pewna, że następnym razem, kiedy będę z dala od domu nie będę miała problemu ze znalezieniem fryzjera czy kosmetyczki, którzy cieszą się dobrymi opiniami.

#wyszukajsalon

7 lutego 2017

Gładkie usta bez wysiłku

Kocham peelingi w wszelkiej postaci, ale do ust nigdy sobie go nie kupowałam. Powód? Robiłam je sobie sama. Wystarczyło zmieszać cukier z wybranym olejkiem, miodem, a nawet z oliwą z oliwek, by móc cieszyć się z pięknych, gładkich ust. Lubiłam te moje wynalazki i nadal u mnie goszczą. Jednak poszerzająca się oferta kosmetyków dedykowanym spierzchniętym wargom sprawiła, że pierwszy raz skusiłam się na gotowy produkt. Tak właśnie w mojej kosmetyczce znalazł się lip scrub marki Eveline Cosmetics. W dzisiejszym wpisie dowiecie się jak się u mnie sprawdziła nowość tej marki, czy warto w nią inwestować i jakie efekty dała mi ta kuracja.


Po pierwsze pielęgnacja.

Aby móc cieszyć się gładkimi ustami, należy zadbać o właściwą pielęgnację. Na ich wygląd wpływa wiele czynników. Delikatna skóra warg codziennie torpedowana jest urokami naszej szerokości geograficznej - mróz, wiatr, promieniowanie słoneczne nie są dla nich obojętnie. Podobnie jak złe nawyki, które niejedna z nas posiada. Mówię tu między innymi o oblizywaniu, czy przygryzaniu warg. Warto mieć zawsze przy sobie pomadkę ochronną, która nawilży, odżywi i chroni przed czynnikami zewnętrznymi, a w domowych pieleszach zrobić sobie peeling i maseczkę. Moje panie pierwszym krokiem w uzyskaniu gładkich ust bez wysiłku jest ich właściwa pielęgnacja.


Bardzo wygodny sztyft

Z mazidłami do ust jest u mnie tak jak z kremami do rąk - mam je niemalże w każdym zakątku domu, w kurtce i torebce. To mój mały nałóg. Lip scrub marki Eveline łatwo z nimi pomylić, gdyż znajduje się on w takim samym opakowaniu jak większość pomadek. Sztyft jest bardzo wygodny w użyciu, ładnie wygląda, a niezwykle dziewczęcy kolor zwraca uwagę. Kolor peelingu idealnie współgra z barwą opakowania. Pastelowy róż nie jest może krzykliwy, ale delikatny. Ta subtelność towarzyszy mu również w użytkowaniu.


Delikatne ścieranie

Sama nie wiem czego się spodziewałam, kiedy pierwszy raz otwierałam opakowanie. Wyobrażałam sobie wyraźnie zaznaczone ścierające drobinki, a tu nic powierzchnia gładka jak tafla jeziora. Całemu procesowi odkrywania tego kosmetyku towarzyszy nieco chemiczny poziomkowy zapach.


Peeling nakładałam grubą warstwą za pomocą sztyftu - zupełnie tak jak przy makijażu ust. Chcąc spotęgować efekt masowałam dodatkowo usta palcami. Drobinki są maleńkie, dlatego samo ścieranie martwych komórek naskórka określiłabym jako delikatne. W tym momencie należą się brawa dla producenta, który nie obiecywał gruszek na wierzbie, a informację o subtelnym zdzieraku umieścił na opakowaniu. Górna warga jest wrażliwsza i tutaj rzeczywiście dobrze można było wyczuć drobinki, które wielkością przypominają ziarenka piasku. Na dolnej wardze efekt ten nie był już tak wyczuwalny. Jeśli usta są w miarę dobrej kondycji i chce się im nadać ładny wygląd, to owszem, z tym produktem zdziałamy cuda. W przypadku bardzo mocno spierzchniętych warg może okazać się on jednak za słaby, by usunąć suche skórki.

Efekty stosowania.

Muszę przyznać, że u mnie ten magiczny sztyft sprawdził się dobrze. Usta zostały wygładzone, nabrały ładnego koloru  i zdrowego blasku. W pakiecie otrzymujemy nawilżenie i odżywienie. Po takim peelingu makijaż wygląda olśniewająco. Szminka lepiej się trzyma, a gładkie wargi nie pozostają obojętne płci przeciwnej. Takie usta po prostu chce się całować. Jeśli zatem chcesz mieć gładkie usta bez zbędnego wysiłku, najpierw zadbaj o ich codzienną pielęgnację i choć raz w tygodniu zrób sobie peeling. Żadna z tych czynności nie wymaga wiele czasu, a efekty są zauważalne.